Termin 6.07.-24.07.2014r.
Serbia
Dzień 1
Wyruszyliśmy o 6.20. Naszym celem był Leskovac w Serbii, który jest oddalony od Rybnika o 1230 km. (Na miejscu byliśmy parę minut po 19). Bez wcześniejszej rezerwacji udaliśmy się do Hotelu Gros, gdzie zostaliśmy serdecznie przyjęci. Za nocleg dla naszej czwórki zapłaciliśmy 32 E z dużym śniadaniem w postaci szwedzkiego stołu.
Dzień 2
Po śniadaniu, ok.9.00 ruszamy dalej. Około godz. 11.30 przekraczamy granicę z Macedonią.
Okazuje się, że zaczyna nam szwankować klima, a to dopiero początek podróży.
Macedonia
Kierujemy się do Kanionu Matka położonego ok. 15 km od Skopje (stolicy Macedonii). Z tego powodu, że do kanionu wchodzimy "tylko po drodze" nie decyduje się na rejs łódką, obchodzimy tylko jezioro i podziwiamy wspaniałe widoki.
Kanion Matka obejmuje obszar 5000 ha , na którym znajdują się liczne kościółki i monastyry. Charakterystyczne są także jaskinie, z których najdłuższa ma 176 metrów.
W kanionie jesteśmy w porze obiadowej więc zjadamy pyszną zupę rybą i risotto z owocami morza, w cudnej knajpce otoczonej wodą i górami. Temperatura w zaparkowanym samochodzie, które stało w półcieniu osiągnęła 46C.
Ruszamy dalej w stronę Ohrydu. Początkowo jedziemy autostradą, bardzo wąską, za to bramki
z opłatami znajdują się chyba w odległości 10 km od siebie. Suma opłat za wszystkie wynosi ok 4 zł. Kolejny etap podróży pokonujemy już lokalnymi drogami, bardzo malowniczymi, w końcu przebijamy się przez góry. Na miejsce docieramy ok.17.30. od razu zauważamy gościa z tabliczką "apartmani", który proponuje nam dwupokojowy apartament za 25 eur. Po oględzinach okazuje się, że apartament super, a właściciel przesympatyczny. Na powitanie dostajemy kawkę i chwilę dyskutujemy z nim i jego żoną ( każdy w swoim języku - dogadujemy się doskonale;))
Wieczorem udajemy się na mały rekonesans po Ohrydzie ( lub jak kto woli Ochrydzie). W 1980 roku Ohryd i Jezioro Ohrydzkie zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Spacerujemy głównym deptakiem i od razu wpadamy grupy zespołów folklorystycznych. Jak się okazało trafiliśmy na najstarszy festiwal folklorystyczny na Bałkanach.
Robimy zakupy na lokalnym bazarze i udajemy się do apartamentu. Tam czeka na nas właściciel ( Vladko) ze swojską rakiją. Siedzimy, gadamy, dzieciaki chlapią się wodą z ogrodowego źródełka. Jest super.
Dzień 3
Dzisiaj siedzimy w Ohrydzie. no prawie, bo po późnym śniadaniu jedziemy ok. 5 km za centrum nad piękne i czyste jezioro. Brzeg jeziora jest łagodny i dzieciaki mogą wreszcie poszaleć.
Ok. 14.30 wracamy na obiad i krótki odpoczynek od słońca.
Następnie ruszamy na zwiedzanie okolicy. Najpierw udajemy się do monasteru św. Jana Teologa
z Kaneo z XIV w.,
z Kaneo z XIV w.,
później zwiedzamy monaster św. Klemensa z XIII wieku i ruiny bazyliki św. Erazma z IV wieku.
Na trasie między cerkwiami spotykamy sympatycznego żółwia ;)
Wreszcie dochodzimy na sam szczyt, zdobywamy Twierdzę Samuela, na której dumnie powiewa żółto-czerwona macedońska flaga.
Zmęczeni, ale bardzo zadowoleni wracamy do miasta deptakiem nad brzegiem jeziora, przy okazji mocząc zmęczone nogi.
A kiszki już nam grają marsza więc szukamy miejsca na kolację. Wchodzimy do knajpki w tureckiej dzielnicy i objadamy się musaką, suwlakami, ćevapi i popijamy lokalnym piwem "skopicko" (dzieci oczywiście pepsi). Porcje bardzo duże, obsługa sympatyczna, a całość z napiwkiem wychodzi ok. 55 zł.
Musaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz