środa, 8 sierpnia 2018

Rumunia

Termin 23 lipca - 4 sierpnia 2018r.

Dzień 1
Trasa z Polski przez Czechy, Słowację na Węgry była dosyć nużąca. Drogi do Cieszyna pozamykane, wyznaczone jakieś dziwne objazdy. Masakra. Ale w rezultacie po około 9 godzinach docieramy do Hajduszoboszlo. Nocujemy w Nora Haz,właścicielka nie zna słowa poza węgierskim, ale jakoś dajemy radę na migi i dostajemy pokoje.
Węgry przywitały nas burzowo, ale mimo zachmurzonego nieba temperatura jest na tyle wysoka,że udajemy się na baseny. Aquapark jest podzielony na 2 strefy: basenową i aquapark extra. Ale o ile nasza młodzież korzystająca ze strefy extreme jest bardzo zadowolona, to strefa basenowa nas niestety nie zachwyciła. Weszliśmy po 16.00. Okazało się,że atrakcje czynne są do 17 ( bąbelki wyłączone, fala w ciągu całego dnia puszczana tylko 6 razy, a poza strefą extra nie ma żadnych zjeżdżalni dla dzieci. A czystość tego miejsca zostawia niestety wiele do życzenia.
Dzień 2
Przed godziną 8 rano opuszczamy Hajduszoboszlo i udajemy się w stronę granicy z Rumunią.
Ok. 9.00 przekraczamy granicę, kupujemy bez problemu winietkę i przestawiamy zegarki o godzinę do przodu. Na granicy nie ma ani kolejki, ani żebrzących Cyganów).
Po drodze pierwsze kroki kierujemy do kopalni soli - Salina Turda. Jest to jedna z największych
i najstarszych kopalni w Europie. Sól wydobywano już za czasów rzymskich. Eksploatację zakończono w 1932 roku, natomiast jako atrakcje turystyczną otwarto w 1992 roku. Bilety wstępu: 30 lei os. dorosła, 15 lei dziecko.
 






Do Braszowa na nocleg docieramy późnym wieczorem, auto zostawiamy na płatnym, strzeżonym parkingu i udajemy się na nocleg w kamienicy w centrum miasta. To nasz widok z okna;)
Po zakwaterowaniu i ulewnym deszczu udajemy się na wieczorny spacer po mieście.

Dzień 3
 Braszów (Braşov), trzecie pod względem wielkości i liczby mieszkańców miasto Rumunii, porównywany jest właśnie z Krakowem. Nie tyle może ze względu na zabytkowe mury, baszty
i świątynie czy rozległy Piaţa Sfatului – rynek, ile z powodu atmosfery, tradycji miasta rzemieślniczo-kupieckiego oraz kultury.

Czarny Kościół – Biserica Neagra. Największa świątynia gotycka w tym regionie Europy i najdalej wysunięta w niej na Wschód.
Nasza kamienica
Tu mieszkaliśmy Main square apartments
Rasnov (Râşnov) to miasteczko leżące pomiędzy Braszowem (Brasov) a Bran. Główną atrakcją przyciągającą turystów jest zamek górujący nad miejscowością. Rasnov tak jak Brasov jest widoczny z daleka. Obie miejscowości posiadają ogromne napisy w stylu Hollywood. 
Pod zamkiem można zaparkować samochód na bezpłatnym parkingu i przejść spacerkiem pod mury zamku ( ok.600 metrów). Koszt biletów wstępu: dorośli 12 lei, dzieci 6 lei.





Następnie jedziemy do zamku w Branie. Jest to jeden z najbardziej znanych zamków w Rumunii, ale prawdopodobnie nie mający nic wspólnego ze sławnym Vladem Palownikiem (hrabią Drakulą). 
Wstęp na zamek dla 4 osobowej rodziny to koszt około 100 lei. Ty razem pooglądaliśmy zamek
z zewnątrz ponieważ w kolejce po bilety musielibyśmy czekać co najmniej 2 godziny.


 Bran jest typową miejscowością turystyczną. Dzięki legendzie stała się komercyjnym miejscem
w sercu Transylwanii. Pod zamkiem można się zaopatrzyć w lokalne produkty, pamiątki, miejscowe sery i wyroby alkoholowe (palinka).



Rano wystraszyły nas chmury i zamiast trasy Transfogarskiej wybieramy inną, ale bardzo malowniczą drogę prowadzącą przez Karpaty.  Niebo powoli nam się wypogadza i możemy nacieszyć oczy pięknymi widokami. Trasę Bran - Poenari Castle - 120 km - pokonujemy w 4 godziny. Drogi wąskie, kręte i okropnie dziurawe. Nie polecane dla samochodów o niskim nadwoziu. Nasz Duster radzi sobie dzielnie.
Lokalne klimaty.....

Niektóre zdjęcia kiepskiej jakości, bo robione na chybcika z samochodu.


Pod zamek docieramy po godzinie 17.17 i niestety już jest za późno na wejście (zamek otwarty od 9.00 - 18.00, ale ostatnie wejście o 17.00).

Bukareszt - stolica i największe miasto Rumunii oraz centrum przemysłowo-usługowe położone
w południowo-wschodniej części kraju nad rzeką Dymbowicą.
 Zamieszkuje go około 2 milionów mieszkańców. Oddalone od Rybnika około 1400 km.



 Parlament w Bukareszcie -jest jednym z największych budynków na świecie (w Księdze Rekordów Guinessa prześcignął go jedynie Pentagon) wciąż jest siedzibą władz. Mimo, że tylko przejeżdżaliśmy koło niego przytłaczał nas swoją wielkością.



 Eforie Nord








Konstanca największy port handlowy Rumunii, połączony kanałem z Dunajem, stanowiąc w ten sposób również port tranzytowy dla krajów naddunajskich. 
Miasto specyficzne, ciekawe, ale niestety bardzo zaniedbane. 
Kasyno w Konstancy było niegdyś jednym z najpiękniejszych i najbardziej luksusowych miejsc
w Rumunii. Ale dwie wojny światowe i kryzys, który ogarnął gospodarkę kraju, odcisnęły na nim swoje piętno. Dziś rozbite szyby, rozpadające się ściany i połamane meble są niemymi pamiątkami minionej epoki





Wielki Meczet Mahmudiye  nazywany jest także Dużym Meczetem (Moscheea Mare). Jest to typowy przykład architektury marokańskiej. Do meczetu przylega wysoki na 50 metrów minaret. 
Plac Owidiusza

Port

Katedra św. Piotra i Pawła

Wreszcie... Wjeżdżamy na trasę Transfogarską.
Zamek prawdziwego hrabiego Włada Palownika, zwanego Drakulą znajduje się w Poenari, a nie jak się powszechnie uważa w Bran. Hrabia miał specyficzne upodobanie do wbijania swych wrogów na pal, stąd przydomek. O jego naturze wampira nie wiemy nic, ale postać Włada stała się inspiracją dla pisarza Brama Stokera, który w 1897 roku napisał „Drakulę”. Dostęp do zamku Drakuli prowadzi po schodach liczących 1500 stopni. Na końcu przechodzi się przez wąski drewniany most. Zamek nazywa się Poenari i leży w rejonie Arges.
To nasza 3 i wreszcie udana próba wejścia na zamek Poenari. Nie mogliśmy wejść tam samodzielnie, tylko w towarzystwie uzbrojonych mundurowych. Ponoć wokół grasowały niedźwiedzie z młodymi.


Niedaleko zamku Poenari (ok. 1 km) znajduje się tama, na jeziorze Vidraru, położone na rzece Ardżesz, na terenie gór Fofarskich. Jezioro ma głębokość 155 metrów, a tama wznosi się na 166 metrów ponad taflę wody.Tama stanowi wielką atrakcję chętnie odwiedzaną przez przejeżdżających tędy turystów. 




Trasa Transfogarska droga krajowa DN7C to, obok Transalpiny, jedna z dwóch kultowych dróg Rumunii Rumunii. Przecina ona Góry Fogaraskie z północy na południe łącząc miasta Sybin w Siedmiogrodzie i Pitești na Wołoszczyźnie. W kulminacyjnym punkcie, na wysokości 2034 m n.p.m., znajduje się najdłuższy w Rumunii tunel o długości 884 m. Droga ta została zbudowana w latach 1970-74 na polecenie Nicolae Ceauşescu, który w ten sposób chciał sobie zapewnić drogę ucieczki w razie inwazji radzieckiej. Przy budowie życie straciło 40 żołnierzy, a koszty były ogromne.
Dzisiaj jest to przede wszystkim atrakcja turystyczna. Warto przejechać ponad 150 km Trasy Transfogarskiej, by podziwiać zapierające dech w piersiach widoki.



Najwyżej na całej trasie znajduje się jezioro Balea. Mieliśmy szczęście zobaczyć jezioro, schronisko i okolice, ale tylko przez krótką chwilę, ponieważ w ciągu pięciu minut chmury całkowicie przykryły tę część trasy.
Tutaj zatrzymaliśmy się na dłużej. Trasa powoli wyłaniała się zza chmur, a każdy promień przebijającego się słońca powodował, że wyglądała inaczej.




Dla każdego coś miłego - czyli co możemy zjeść w Rumunii:
Numerem jeden w Rumunii są zupy (ciorba), które w wielu odsłonach można zjeść praktycznie wszędzie.Tradycyjna ciorba de burta to zupa z flaków zabielana śmietaną.
Mamałyga z kozim serem i kiełbaską - ma specyficzny smak. No ale jak tu nie skosztować tradycyjnej potrawy tego regionu.
Sarmale to miniaturowe gołąbki owijane w liście winogrona lub kiszone liście kapusty. W środku to, co w tradycyjnych gołąbkach – ryż, mięso, grzyby, słonina. Najczęściej podawane są z mamałygą.
Na wybrzeżu królują owoce morza.

Do tego lokalne piwko Timisoreana (5 lei na plaży).
Mule w pomidorach i pomarańczach - poracja 20 lei.
Papanasi.
A tutaj parę fotek z trasy.
Miasteczko Huedin przykuwa oczy przejeżdzających turystów cygańskimi pałacami. Kolorowe, bogato zdobione, kiczowate - czyste szaleństwo.

Po drodze można było kupić maliny i jeżyny (10 lei)
Wszechobecne były furmanki

Nawet w tłumie znajdzie się miejsce na modlitwę.




Kolejnym elementem wpisującym się w krajobraz Rumunii są zwierzęta. Psy stanowią jego ogromną część.
Ale są również osły;)

I krowy
Udało nam się również zobaczyć tabor cygański - czyli grupę Romów, żyjących wspólnie w wozach mieszkalnych, wspólnie wędrujących od czasu do czasu z miejsca na miejsce. W skład taboru wchodzi kilka lub więcej rodzin; koczują w sąsiedztwie miast i wsi.



Drewniane bramy są cechą charakterystyczną północnej części Rumunii (Maramauresz), ale można je spotkać również w innych rejonach kraju, a nawet poza jego granicami. Na zdjęciu brama na Węgrzech w Haduszoboszlo.

Rumunia jest krajem ciekawym, z ładnymi miasteczkami, cudownymi widokami, ale
z beznadziejnymi i dziurawymi drogami. Na dodatek z kierowcami idiotami. W trasie powrotnej na prostej drodze wjechała do nas ciężarówka GLS( kierowca prawdopodobnie używał telefonu). Obyło się bez ofiar śmiertelnych, ale auta latały w powietrzu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz